sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 2

Morgan
Przebudził mnie płacz małej. Spojrzałam na zegarek, aby ocenić czy mam się jeszcze kłaść czy to bezsensu. Była równo za dziesięć 6. Koło 7 miała przyjść Melinda zająć się Mercedes, bo my z Aly szłyśmy do pracy. Nakarmiłam córkę i z powrotem uśpiłam. Była taka słodka i urocza. Szkoda tylko, że nie wiedziałam kto jest jej ojcem. Chwilę jeszcze na nią popatrzyłam i poszłam do garderoby ubrać się. Wyjęłam jakieś ciuchy i założyłam je na siebie. Rozczesałam włosy, a potem spięłam je wsuwkami z boku. Gotowa zeszłam na dół przygotować śniadanie. Zrobiłam nam tosty i zaparzyłam herbatę. W końcu pojawiła się Alyssa. Była nieco zaspana, ale raczej świadoma.
-Czeeeść- ziewnęła i cmoknęła mnie w policzek.
-No cześć. Siadaj i jedz- podsunęłam jej pod nos talerz i sama wzięłam mój.
Kiedy ja wstawiałam naczynia do zmywarki ona się trochę ogarnęła i gdy wróciła była ubrana i umalowana.
Alyssa
Gdy już byłam gotowa dołączyłam do Morgan. W samą porę przyszła Melinda, aby zaopiekować się małą. Jako iż wczoraj mój samochód został rozbity przez jakiegoś dupka dziś musimy iść na piechotę. Nienawidzę tego. Londyn jest duży, a o tej porze dużo ludzi chodzi do pracy. Masakra jakaś po prostu. Wracając do nas. Mała została pod opieką siostry Morgi, więc mogłyśmy wyjść. Szybko wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę pracy. Jakimś cudem droga minęła nam szybko i po piętnastu minutach byłyśmy na miejscu.
- Ty na breka, a ja na hip-hop'a. Powodzenia !- powiedziałam klepiąc ją po plecach i wchodząc do sali, w której miały odbyć się zajęcia. Na sali czekała już moja grupka.
- Wszyscy są ? - zapytałam
- Tak, wszyscy. Już sprawdzałam. - odpowiedziała moja najlepsza uczennica Claudia.
- Świetnie, więc zaczynamy !
Włączyłam muzykę i zaczęłam pokazywać kolejne ruchy, jakich grupa ma się nauczyć. Kocham hip-hop'a. Kocham tę pracę. Kocham ją, ponieważ tutaj robię to co lubię i to co sprawia mi przyjemność. Każdy naśladował moje ruchy.Patrząc na ludzi, który znajdują się przede mną zdałam sobie sprawę, że chcę wykonywać moją pracę jak najdłużej się da. Po niecałych trzydziestu minutach nasze zajęcia były zakończone. Dzieciaki miały dziś iść do kina, więc im odpuściłam. Kiedy wszyscy wyszli z sali ja udałam się, aby sprawdzić grafik na dzisiejszy dzień.  Jak się okazało miałam jeszcze dwie grupki i jeszcze normalnie bym miała jedną, ale jak widać nasze zajęcia zostały odwołane.
* Po powrocie do domu *
 Gdy wróciłam do domu zdecydowałam, że nie mogę być bez samochodu. Mam dużo pieniędzy, więc mogę kupić sobie coś nowego przed sprzedażą c220. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeszukiwać różne modele samochodów. Po czterdziestu minutach znalazłam śliczne BMW.
Morgan
Moja grupa to 5 dziewczyn i 3 chłopaków. Od miesiąca mamy razem zajęcia i bardzo dobrze nam się pracuję. Świetnie wykonują podstawowe figury break'a i nie mamy żadnych problemów. Z dogadywaniem się też jest dobrze.
Earlier we posted a GIF of Bboy Morris’ breaking. Now here’s one of Kid David and his moves!
These breakers are going head-to-head tonight in THE ARENA!! http://bit.ly/NwG8jg-Mike, obrót na głowie!- zakomenderowałam- Brawo!
Do końca zajęć nasz następny układ był gotowy. Zmęczona wróciłam do domu. Podziękowałam siostrze za opiekę i od razu poszłam pod prysznic. Odprężona wzięłam córkę i zeszłam do salonu, gdzie Aly siedziała z laptopem.
-Chodź zobaczymy co robi ciocia- zwróciłam się do małej i przysiadłam obok przyjaciółki.
-Co robisz?- zapytałam normalnym tonem.
-Szukam auta- odparła uśmiechając się do monitora.
Ona miała jakiegoś bzika na punkcie samochodów. Nawet je nazywała. Serio.
-Walnięta jesteś- skomentowałam patrząc na jej "wybranka"- Nie ma tańszych?
-Ale zobacz ten jest idealny. Taki piękny,duży , srebrny i te alufelgi.Ahh...
-Masz walniętą ciotkę. Chodź kochanie- pocałowałam córeczkę i ruszyłam ku kuchni.
Tam nakarmiłam małą, a sobie zrobiłam kolację. Później zasiadłam na dywanie, położyłam Mercedes na kocyku i się z nią bawiłam. Była taka słodka i urocza. Na początku jej oczka były niebieskie, ale teraz zmieniały kolor na zielony. Włoski, które jej już rosły były ciemne, ale na razie proste. Boże czemu ja go nie pamiętam? Wiem tylko, że był brunetem i też miał zielone oczy, ale nic więcej. Teraz jak na to patrzę to nie żałuję, że zaszłam w ciążę. Tyle szczęścia co ta mała istotka mi daję nie daje nikt. Kocham ją i tak już zostanie
~*~
Witajcie ! 
Bardzo Was przepraszamy za to, że miałyśmy tyle przerwy między pierwszym, a drugim rozdziałem. Już postaramy się pisać normalnie tak jak na naszym pierwszym blogu. 
No i was upragniony rozdział. 
Jak Wam się podoba ? 
+
Zachodzi mała zmiana w bohaterach. Jeszcze dziś zmieni się postać Alyssy. 
Chcę dodawać więcej zdjęć, a tej dziewczyny za wiele nie ma.
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAMY ZA TAKĄ DŁUGĄ PRZERWĘ I POSTARAMY SIĘ JUŻ PISAĆ CO TYDZIEŃ/ CO DWA TYGODNIE MAX !
Pozdrawiamy !

sobota, 2 marca 2013

Następny rozdział

Przepraszamy serdecznie, ale następny rozdział pojawi się w następną sobotę. Ja mam kryzys(skyfallgirl) i nie umiem nic wymyślić. Wybaczcie.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 1

Morgan
Chodziłam z moją córeczką po ogrodzie. Troszkę się nudziłyśmy, a na razie nie chciałam wychodzić z domu, bo nie było jeszcze Aly. Nagle Mercy zaczęła płakać. Zaczęłam ją kołysać i uspokajać.
-Niunia cichutko- mówiłam przytulając maleństwo do siebie.
W końcu Mercedes zasnęła, a ciszę przerywał tylko jej cichy i miarowy oddech. Weszłam z powrotem do domu i delikatnie położyłam córkę na kanapie. Zostawiłam ją tylko na chwilę i udałam się do kuchni by się napić. Telefon, który miałam w kieszeni zaczął mi wibrować co oznaczało, że ktoś się do mnie dobijał. Spojrzałam na ekran <numer zastrzeżony>. Okay-pomyślałam i odebrałam połączenie.
-Halo?
-Dzień dobry komisariat policji w Londynie, sierżant Evans czy rozmawiam z panną Felton?- usłyszałam poważny, męski głos.
-Ta..aak- wyjąkałam.
-Czy mógłbym prosić, aby się pani u nas stawiła do godziny 17?- zapytał.
-Tak, ale o co chodzi?
-O pannę Moore- odpowiedział krótko.
-Aha, dobrze nie długo będę.
-Do widzenia- i się rozłączyłam.
-No i pięknie- powiedziałam do siebie idąc do salonu.
Obudziłam moją kochaną laleczkę i zaczęłam ubierać w ciepłe ubranka, bo to w końcu styczeń. Całe szczęście, że nie płakała. Wzięłam torbę z jej podręcznymi rzeczami, wsadziłam Mercy w wózek i zamówiłam taksówkę. Długo nie musiałam czekać, bo po 10 minutach pojawiła się pod naszą willą. Nie źle się wyraziłam. To był raczej duży, ładny, biały dom. Z przodu znajdował się duży ogród, ale z tyłu był taki sam.
Wróćmy do zaistniałej sytuacji. Taksówkarz złożył wózek do bagażnika, a ja z odpinanym nosidełkiem wsiadłam do auta. Wpatrywałam się w bezczynnie w okno, myśląc o tym co zrobię, jak spotkam się Alyssą. Chyba wyjdę z siebie i stanę obok. Co ta dziewczyna znowu zrobiła?
-Jesteśmy na miejscu- z zamyślenia wyrwał mnie głos miłego mężczyzny, który prowadził auto.
Wyjął wózek Mercy, która zaraz się znalazła w nim. Zapłaciłam, podziękowałam i poprosiłam aby już na nas nie czekał. Pchając Mercedes przed sobą weszłam do szarego budynku. Stanęłam na małym korytarzu i zaczęłam się rozglądać. Moja przyjaciółka stała przy krzesłach z jakimś chłopakiem, prowadząc bardzo ożywioną rozmowę. Szybkim krokiem razem z Mercy udałyśmy się do nich. W ostatniej chwili złapałam ją za rękę, gdy chciała przyłożyć chłopakowi w twarz. Był to wysoki Mulat o bardzo, ale to bardzo brązowych oczach.
Alyssa
To może zacznijmy od tego, że postanowiłam pojechać na jakieś zakupy. Chciałam kupić dla małej jakieś zabawki i ubranka, a poza tym sama też chciałam zaopatrzyć się w jakieś nowe ciuchy. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, zgarnęłam kluczyki od auta i wyszłam z domu.
Jechałam po mieście. O dziwo nie było takich wielkich korków, więc można było szybciej jechać. Przede mną jechał jakiś sportowy samochód. Powiem, że dziwnie się zachowywał. Wyglądało to tak jakby kierowca był pijany i wsadził dupsko za kierownicę oraz postanowił gdzieś jechać. Może po dostawę wódki ? Nie wiem. Trzymałam dystans, ponieważ nie wiedziałam co on może zrobić. Przeczuwałam, że przez tego kogoś będę miała nieprzyjemności. No i stało się. Chyba powinnam być jakimś prologiem ! Podejrzany kierowca nagle zahamował. Trzymałam ten pieprzony odstęp, ale to nic nie dało. Miałam w niego przypierdzielić ? No i przypierdzieliłam ! Wściekła na miarę możliwości wyszłam z  auta i  od razu poszłam
sprawdzić jak bardzo ucierpiał mój c220. 
- Ku*wa ! - krzyknęłam jak zobaczyłam w jakim stanie jest mój samochód. Przysięgam nie ręczyłam wtedy za siebie. Szybkim krokiem udałam się w stronę winowajcy, który też wyszedł z tego swojego pieprzonego samochodziku.
- Co ty do jasnej cholery człowieku wyprawiasz ?! - krzyknęłam, gdy znajdowałam się przy chłopaku. Dokładnie zlustrowałam go wzrokiem. Był to wysoki Mulat o brązowych oczach i włosach. Miał kilkudniowy zarost. Awww jaki przystojny. Boże ! Ogarnij się głupia dziewczyno ! To jakiś kolejny palant.
- A więc ? - zapytałam - Mam wzywać policję ? Wali od ciebie wódką na kilka kilometrów. - stwierdziłam
Chłopak nic nie odpowiedział. Byłam wkurzona. Ba ! Ja byłam wku*wiona ! Co za palant, idiota, ch*j i oj szkoda mi moich myśli na niego.
- Dobra wzywam.
Wyjęłam mój telefon i wybrałam numer telefonu na policję.
( rozmowa )
- Dzień dobry ! Nazywam się Alysson Moore. Chciała bym zgłosić, że jakiś pan jechał pijany. Nagle zahamował i tym oto sposobem doszło do kolizji. Mógłby ktoś tutaj przyjechać ?
- Tak, oczywiście. Już przyjmuję zgłoszenie. Gdzie się pani znajduje ?
- < podałam adres > proszę przyjechać szybko. 
( koniec rozmowy )
- Zaraz przyjedzie policja - powiedziałam.
* Godzinę później *
Stałam z frajerem na korytarzu i czekałam aż przyjedzie Morgan.
- To twoja wina ! - sprzeczałam się z chłopakiem.
- Czyżby ?
- No a niby moja ?! Było nie pić i nie sadzać tej dupy za kółko !
- Jakaś ty wyszczekana.
- Jaki z ciebie palant.
- Lubię takie.
- Uważaj bo zaraz dostaniesz po pysku ! - ten chłopak jest niemożliwy. Widać, że mu alkohol bardzo szkodzi. Przybliżał się do mnie na niebezpieczną odległość. Jeszcze chwila i mnie wy*ucha - pomyślałam.
- Mnie to nie rusza.
- Sam tego chciałeś. - wymierzałam mu w policzek, ale czyjaś ręka zatrzymała moją.
Osobą, która postanowiła mnie powstrzymać okazała się Morgan z małą.
~~~~*~~~~~
Parę słów od Eweliny ( Eweluska ) No i mamy jedynkę !
Jak się podoba ?
Dostałam pytanie na ask.fm kiedy pojawi się ten rozdział. Odpowiedziałam, że do godziny 16 powinien być i oto słowa dotrzymuję.
P.S. Dziękuję wam za te komentarze pod prologiem i za obserwatorów. Jesteście mega ! Kocham was

środa, 20 lutego 2013

Prolog

Morgan
1 stycznia 2012 rok.
Tego roczny sylwester to było coś. Wspaniale się bawiłam. Pamiętam, że byłam na imprezie, piłam, tańczyłam z przystojnym chłopakiem. Nie dam rady go opisać. Jego twarz lekko oświecały klubowe lamy, a jego oczy hipnotyzowały jednym spojrzeniem. W pewnej chwili zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku. O dziwo oddał go. Później przeszliśmy do baru, gdzie wypiłam kolejne drinki. W końcu film mi się urwał, a obudziłam się obok niego całkiem naga. Nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią co tam robiłam, sama nasuwała się od razu. W pośpiechu zabrałam swoje rzeczy i nawet nie patrząc na chłopaka, który jeszcze spał wyszłam z tam tego pokoju. Znalazłam się na korytarzu pełnym drzwi. Wzrokiem odszukałam schody, po których zaraz zbiegłam. To była jakaś willa. Bardzo ładna willa, ale nie miałam czasu zastanawiać się nad jej aranżacją. Założyłam na siebie kurtkę i wybiegłam stamtąd. Stałam na dobrze znanej mi ulicy. Nie daleko znajdowało się studiu taneczne, w którym uczyłam. Szybkim krokiem skierowałam się do domu. Tam też nie miałam daleko i nie długo później byłam na miejscu. W domu panował lekki hałas. To znaczy grała muzyka, a to znaczy, że Aly ćwiczyła jakiś układ. Musiałam przyznać, że głowa bolała mnie nie miłosiernie, ale nie chciałam już się o nic czepiać. Wzięłam tylko coś przeciwbólowego i udałam się do swojego pokoju. Najgorsze było to, że nie pamiętałam nic z ubiegłej nocy,a chciałam pamiętać. Chciałam pamiętać, bo to był mój pierwszy raz. Nawet nie wiem z kim to zrobiłam... Chciało mi się płakać z własnej głupoty, ale co się stało to się nie odstanie...
3 lutego 2012 rok
-Jak to jesteś w ciąży?!- wykrzyknęła zaskoczona Alyssa.
-Normalnie, tylko...Boże ja nie wiem z kim- po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
Od jakiegoś czasu czułam się źle, więc poszłam się upewnić w moich największych obawach.
Usiadłam bezwładnie na ziemi i skuliłam się. Po chwili ramiona przyjaciółki spoczęły na moich barkach. W niej zawsze miałam oparcie. Choćbym nie wiem co zrobiła to mi pomagała. Kochałam ją jak własną siostrą...o właśnie moja siostra. Bałam się jej reakcji. Gdybym jeszcze wiedziała z kim się przespałam to może byłoby to łatwiejsze, ale tak...nie jest dobrze.
5 października 2012 rok
Chodziłam między sklepowymi półkami i robiłam ostatnie zakupy dla maluszka, który nie długo miał przyjść na świat. Teraz, bliżej porodu wszystkie obawy znikły, a zastąpiły je szczęście i miłość. Zaczęłam przyzwyczaić się do myśli, że zostanę matką i będę odpowiedzialna nie tylko za siebie.
 Chciałam iść już do kasy, ale mocny skurcz mi to uniemożliwił. Z tego co wiedziałam ze szkoły rodzenia, to chyba się zaczęło. Sparaliżowana nie wiedziałam co zrobić. Kolejny skurcz, kolejna fala bólu, a po chwili zaczęli mi odchodzić wody.
-Halo! Ona rodzi!- jakaś kobieta w średnim wieku podeszła do mnie i zaczęło wołać o pomoc.
Wokół mnie zabrało się parę osób. Każda z nich kazała mi głęboko oddychać, ale jak to do cholery robić?!Po kilku minutach zbiegowisko się rozstąpiło i do akcji wkroczyli sanitariusze, wynosząc mnie ze sklepu na noszach. Nie obchodziło mnie, że wszyscy się na mnie patrzą, bo ja tam rodziłam! Ból był okropny, i te skurcze co chwile robił swoje. Nikt mi nie zabraniał krzyczeć nawet jak dojechaliśmy do szpitala. Przebrali mnie i od razu wieźli na porodówkę.Po 2 godzinach , ciężkich godzinach w końcu ją zobaczyłam. Ją. Moją córkę. Łzy szczęścia zaczęły spływać po moich policzkach, jak tylko dostałam ją w swoje ramiona. Później została mi zebrana na badania. Wydaje mi się, że albo zasnęłam albo zemdlałam ze zmęczenia. Mimo wszystko to był mój najpiękniejszy dotychczas dzień w życiu....
Alyssa 
31 grudnia 2011 rok.
21:00
Seks, alkohol, papierosy, narkotyki, dobra muzyka, towarzystwo, pieniądze  ? To wszystko miało miejsce tej nocy.Stałam oparta o ścianę i popijałam kolorowego drinka. Aż chciało mi się śmiać jak widziałam te wszystkie gówniary, które próbowały wciągać jakieś narkotyki, lub te  głupie lale, które pierdoliły się ze swoimi ,, umięśnionymi '' chłopakami gdzie tylko popadło.
 1 stycznia 2012 rok. 
3:00 Całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Stałam na parkiecie i bujałam się w  rytm muzyki dobiegającej z głośników. Nagle DJ puścił wolną piosenkę. W tym momencie przytuliłam się do blondyna, z którym wcześniej chwilkę gadałam i razem próbowaliśmy tańczyć. Pewnie musiało to wyglądać komicznie, gdy ktoś patrzył na nas z boku. A ja to kompletnie miałam w dupie. Zawsze pie*doliła mnie opinia innych i tak pozostanie teraz.
Przez resztę imprezy piłam , paliłam papierosy, siedziałam z nieznajomym mi chłopakiem, tańczyłam i myślałam gdzie podziała się moja koleżanka.
Tego samego dnia - południe.
Podsumowując : impreza była udana, mam zajebistego kaca, łeb mi napierdala, a jutro trzeba iść do pracy !
Musiałam przygotować na jutro układ taneczny. Nie chciało mi się tego robić od razu, więc wzięłam telefon i zrobiłam sobie tzw. samoje*kę. Od razu dodałam ja na twittera z podpisem ,, Jak tam wasz  kac ? ''. Następnie musiałam zabrać się za ten układ. Na prawdę kocham tańczyć, ale nie mam na to ochoty, kiedy jestem na mega kacu ! Wzięłam płytę, którą włożyłam do wieży. Głośność ustawiłam na full  i zaczęłam moje wygibasy.
3 lutego 2012 rok.
- Jak to jesteś w ciąży ?! - wykrzyknęłam bardzo, bardzo zaskoczona.
-Normalnie, tylko...Boże ja nie wiem z kim - z jej policzka popłynęła pojedyncza łza.
W tym momencie Morgan usiadła na podłodze i skuliła się. Nadal stałam zszokowana sytuacją sprzed chwili. Jednak postanowiłam do niej dołączyć . Położyłam swoje ramiona na jej barkach. Było mi jej na prawdę żal. Teraz wiem, że taka impreza dla niej nie jest dobrym pomysłem. Mimo wszystko jest dla mnie jak moja młodsza siostra dlatego postanowiłam jej w tym pomóc i ją wspierać.
5 września 2012 rok.
Ciąża Morgan rozwija się prawidłowo. Wszystko jest dobrze. Jakoś sobie radzimy. Ja chodzę do pracy, a ona albo siedzi w domu, albo chodzi po sklepach. Dowiedziałyśmy się, że to będzie dziewczynka. Nie powiem, że się nie ucieszyłam, bo byłam bardzo zadowolona. Morgan poprosiła mnie, abym była matką chrzestną, wiec tutaj to już w ogóle można by powiedzieć , że byłam w raju.
Siedziałam w domu i przeglądałam gazety mojej przyjaciółki o ciąży. Bardzo się nudziłam, więc tylko to mi pozostało. Morgan w tym czasie była na kolejnych zakupach. Martwiłam się,bo powinna już wrócić, a gdy dzwoniłam włączała się sekretarka.
Pół godziny później
- Dzień dobry ! Czy z tej strony pani Alyssa Moore ?
- Tak to ja, a kto mówi ?
- Niech pani przyjedzie do szpitala  < kobieta podała adres > . Pani przyjaciółka Morgan rodzi.
- Zaraz będę.
Zabrałam torbę Morgi i szybkim krokiem udałam się do drzwi wyjściowych. Pod drzwiami stały moje conversy, które założyłam. Na ciągnęłam jakąś kurtkę i wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz. Od razu pobiegłam na podjazd, gdzie stał mój samochód. Z piskiem opon ruszyłam w stronę szpitala...
~~~~~~~*~~~~~~~
No i mamy prolog.
kilka słów ode mnie( Skyfallgirl)
Mam nadzieję, że i ta historia przypadnie wam do gustu.
Dla łatwości:
Morgan-Skyfallgirl.
Alyssa-Ewelusek.

Witamy

Hej! tutaj Ewelina i Ala. Przedstawimy wam najnowszą naszą historie. Mamy nadzieję, że będzie się podobała.