środa, 20 lutego 2013

Prolog

Morgan
1 stycznia 2012 rok.
Tego roczny sylwester to było coś. Wspaniale się bawiłam. Pamiętam, że byłam na imprezie, piłam, tańczyłam z przystojnym chłopakiem. Nie dam rady go opisać. Jego twarz lekko oświecały klubowe lamy, a jego oczy hipnotyzowały jednym spojrzeniem. W pewnej chwili zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku. O dziwo oddał go. Później przeszliśmy do baru, gdzie wypiłam kolejne drinki. W końcu film mi się urwał, a obudziłam się obok niego całkiem naga. Nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią co tam robiłam, sama nasuwała się od razu. W pośpiechu zabrałam swoje rzeczy i nawet nie patrząc na chłopaka, który jeszcze spał wyszłam z tam tego pokoju. Znalazłam się na korytarzu pełnym drzwi. Wzrokiem odszukałam schody, po których zaraz zbiegłam. To była jakaś willa. Bardzo ładna willa, ale nie miałam czasu zastanawiać się nad jej aranżacją. Założyłam na siebie kurtkę i wybiegłam stamtąd. Stałam na dobrze znanej mi ulicy. Nie daleko znajdowało się studiu taneczne, w którym uczyłam. Szybkim krokiem skierowałam się do domu. Tam też nie miałam daleko i nie długo później byłam na miejscu. W domu panował lekki hałas. To znaczy grała muzyka, a to znaczy, że Aly ćwiczyła jakiś układ. Musiałam przyznać, że głowa bolała mnie nie miłosiernie, ale nie chciałam już się o nic czepiać. Wzięłam tylko coś przeciwbólowego i udałam się do swojego pokoju. Najgorsze było to, że nie pamiętałam nic z ubiegłej nocy,a chciałam pamiętać. Chciałam pamiętać, bo to był mój pierwszy raz. Nawet nie wiem z kim to zrobiłam... Chciało mi się płakać z własnej głupoty, ale co się stało to się nie odstanie...
3 lutego 2012 rok
-Jak to jesteś w ciąży?!- wykrzyknęła zaskoczona Alyssa.
-Normalnie, tylko...Boże ja nie wiem z kim- po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
Od jakiegoś czasu czułam się źle, więc poszłam się upewnić w moich największych obawach.
Usiadłam bezwładnie na ziemi i skuliłam się. Po chwili ramiona przyjaciółki spoczęły na moich barkach. W niej zawsze miałam oparcie. Choćbym nie wiem co zrobiła to mi pomagała. Kochałam ją jak własną siostrą...o właśnie moja siostra. Bałam się jej reakcji. Gdybym jeszcze wiedziała z kim się przespałam to może byłoby to łatwiejsze, ale tak...nie jest dobrze.
5 października 2012 rok
Chodziłam między sklepowymi półkami i robiłam ostatnie zakupy dla maluszka, który nie długo miał przyjść na świat. Teraz, bliżej porodu wszystkie obawy znikły, a zastąpiły je szczęście i miłość. Zaczęłam przyzwyczaić się do myśli, że zostanę matką i będę odpowiedzialna nie tylko za siebie.
 Chciałam iść już do kasy, ale mocny skurcz mi to uniemożliwił. Z tego co wiedziałam ze szkoły rodzenia, to chyba się zaczęło. Sparaliżowana nie wiedziałam co zrobić. Kolejny skurcz, kolejna fala bólu, a po chwili zaczęli mi odchodzić wody.
-Halo! Ona rodzi!- jakaś kobieta w średnim wieku podeszła do mnie i zaczęło wołać o pomoc.
Wokół mnie zabrało się parę osób. Każda z nich kazała mi głęboko oddychać, ale jak to do cholery robić?!Po kilku minutach zbiegowisko się rozstąpiło i do akcji wkroczyli sanitariusze, wynosząc mnie ze sklepu na noszach. Nie obchodziło mnie, że wszyscy się na mnie patrzą, bo ja tam rodziłam! Ból był okropny, i te skurcze co chwile robił swoje. Nikt mi nie zabraniał krzyczeć nawet jak dojechaliśmy do szpitala. Przebrali mnie i od razu wieźli na porodówkę.Po 2 godzinach , ciężkich godzinach w końcu ją zobaczyłam. Ją. Moją córkę. Łzy szczęścia zaczęły spływać po moich policzkach, jak tylko dostałam ją w swoje ramiona. Później została mi zebrana na badania. Wydaje mi się, że albo zasnęłam albo zemdlałam ze zmęczenia. Mimo wszystko to był mój najpiękniejszy dotychczas dzień w życiu....
Alyssa 
31 grudnia 2011 rok.
21:00
Seks, alkohol, papierosy, narkotyki, dobra muzyka, towarzystwo, pieniądze  ? To wszystko miało miejsce tej nocy.Stałam oparta o ścianę i popijałam kolorowego drinka. Aż chciało mi się śmiać jak widziałam te wszystkie gówniary, które próbowały wciągać jakieś narkotyki, lub te  głupie lale, które pierdoliły się ze swoimi ,, umięśnionymi '' chłopakami gdzie tylko popadło.
 1 stycznia 2012 rok. 
3:00 Całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Stałam na parkiecie i bujałam się w  rytm muzyki dobiegającej z głośników. Nagle DJ puścił wolną piosenkę. W tym momencie przytuliłam się do blondyna, z którym wcześniej chwilkę gadałam i razem próbowaliśmy tańczyć. Pewnie musiało to wyglądać komicznie, gdy ktoś patrzył na nas z boku. A ja to kompletnie miałam w dupie. Zawsze pie*doliła mnie opinia innych i tak pozostanie teraz.
Przez resztę imprezy piłam , paliłam papierosy, siedziałam z nieznajomym mi chłopakiem, tańczyłam i myślałam gdzie podziała się moja koleżanka.
Tego samego dnia - południe.
Podsumowując : impreza była udana, mam zajebistego kaca, łeb mi napierdala, a jutro trzeba iść do pracy !
Musiałam przygotować na jutro układ taneczny. Nie chciało mi się tego robić od razu, więc wzięłam telefon i zrobiłam sobie tzw. samoje*kę. Od razu dodałam ja na twittera z podpisem ,, Jak tam wasz  kac ? ''. Następnie musiałam zabrać się za ten układ. Na prawdę kocham tańczyć, ale nie mam na to ochoty, kiedy jestem na mega kacu ! Wzięłam płytę, którą włożyłam do wieży. Głośność ustawiłam na full  i zaczęłam moje wygibasy.
3 lutego 2012 rok.
- Jak to jesteś w ciąży ?! - wykrzyknęłam bardzo, bardzo zaskoczona.
-Normalnie, tylko...Boże ja nie wiem z kim - z jej policzka popłynęła pojedyncza łza.
W tym momencie Morgan usiadła na podłodze i skuliła się. Nadal stałam zszokowana sytuacją sprzed chwili. Jednak postanowiłam do niej dołączyć . Położyłam swoje ramiona na jej barkach. Było mi jej na prawdę żal. Teraz wiem, że taka impreza dla niej nie jest dobrym pomysłem. Mimo wszystko jest dla mnie jak moja młodsza siostra dlatego postanowiłam jej w tym pomóc i ją wspierać.
5 września 2012 rok.
Ciąża Morgan rozwija się prawidłowo. Wszystko jest dobrze. Jakoś sobie radzimy. Ja chodzę do pracy, a ona albo siedzi w domu, albo chodzi po sklepach. Dowiedziałyśmy się, że to będzie dziewczynka. Nie powiem, że się nie ucieszyłam, bo byłam bardzo zadowolona. Morgan poprosiła mnie, abym była matką chrzestną, wiec tutaj to już w ogóle można by powiedzieć , że byłam w raju.
Siedziałam w domu i przeglądałam gazety mojej przyjaciółki o ciąży. Bardzo się nudziłam, więc tylko to mi pozostało. Morgan w tym czasie była na kolejnych zakupach. Martwiłam się,bo powinna już wrócić, a gdy dzwoniłam włączała się sekretarka.
Pół godziny później
- Dzień dobry ! Czy z tej strony pani Alyssa Moore ?
- Tak to ja, a kto mówi ?
- Niech pani przyjedzie do szpitala  < kobieta podała adres > . Pani przyjaciółka Morgan rodzi.
- Zaraz będę.
Zabrałam torbę Morgi i szybkim krokiem udałam się do drzwi wyjściowych. Pod drzwiami stały moje conversy, które założyłam. Na ciągnęłam jakąś kurtkę i wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz. Od razu pobiegłam na podjazd, gdzie stał mój samochód. Z piskiem opon ruszyłam w stronę szpitala...
~~~~~~~*~~~~~~~
No i mamy prolog.
kilka słów ode mnie( Skyfallgirl)
Mam nadzieję, że i ta historia przypadnie wam do gustu.
Dla łatwości:
Morgan-Skyfallgirl.
Alyssa-Ewelusek.

5 komentarzy:

  1. Aaaa już się nie mogę doczekać rozdziałów. Po prostu się cieszę co u mnie jest dziwne.Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się świetnie;) Czekam na nn!

    PS: Możecie mnie informować o nn 45470693 + zapraszam do mnie! http://the-bitter-taste-of-happines.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się strasznie podoba nowe opowiadanie i nie mogę się doczekać nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już mi się podoba. Uwielbiam Cię dziewczyno. Czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń